Marcin Wadowita (Martius Campius Vadovius) zwany również Marcinem Kępką, urodził się ok. 1567 roku w Wadowicach. Jego ojciec pełnił funkcję rajcy miejskiego, a inni krewni znajdowali się wśród elity Wadowic. Legendarne losy młodego wadowiczanina przytacza Andrzej Komoniecki w swoim dziele Chronografia albo Dziejopis Żywiecki, które powstało na przełomie XVII i XVIII wieku. Pewnego dnia Marcin został wysłany, aby pasł stado świń. Niestety nie zauważył jak wilk porwał mu jedną ze świń. Podobno przerażony Wadowita lękając się gniewu ojca postanowił zbiec z rodzinnego domu i udał się do Krakowa, gdzie pobierał nauki. Jako uczony miał mawiać: „Gdyby nie ta świnia, nie byłby Wadowita uczonym”.
Według badań historycznych Marcin Wadowita był od początku swojej kariery wspierany przez rodzinę i lokalne władze. W 1583 r. zapisał się na uniwersytet krakowski. W pierwszych latach nauki określano go jako świeckiego kleryka. Nie wiadomo jak wyglądały warunki bytowe Marcina w Krakowie, być może jak wielu studentów żebrał o datki i strawę. Dzięki naukom pobieranym w wadowickiej szkole parafialnej, zwłaszcza lekcjom łaciny, Wadowita był przygotowany do studiów w Krakowie. Dość szybko udało mu się osiągnąć kolejne stopnie naukowe. W 1588 r. został bakałarzem sztuk wyzwolonych, a 1590 r. otrzymał tytuł magistra. Następnie pełnił funkcję seniora szkół najpierw przy kościele św. Mikołaja, a potem przy św. Szczepana. Wykładał w Kolegium Większym i Mniejszym. Od 1600 r. piastował urząd Dziekana Wydziału Filozoficznego Akademii Krakowskiej, a trzy lata później został bakalarzem teologii. Nim uzyskał tytuł doktora zaliczono go w poczet profesorów Wydziału Teologicznego krakowskiej wszechnicy. Lata 1605 – 1606 spędził na dalszym studiowaniu we Włoszech, gdzie pobierał nauki w jezuickim Collegium Romanum w Rzymie oraz w Padwie. Pod wpływem kazań głoszonych we Włoszech przez Marcina Wadowitę, Papież Klemens VIII miał podobno powiedzieć, że ”U Wadowity wiedza anielska, głos diabelski, a zwyczaje chłopskie”.
Marcin Wadowita był kierownikiem dysput akademickich. Skomentował w swoich wykładach w 1591 r. dzieła reformatora siedmiogrodzkiego Jana Hontera. W 1608 r. dyspucie z udziałem Marcina Wadowity miał się osobiście przysłuchiwać król Władysław Waza.
W latach 1618-1636 wielokrotnie był dziekanem Wydziału Teologicznego, a w 1636 r. został wicekanclerzem Akademii Krakowskiej oraz kanclerzem kurii biskupiej.
Przypisuje się mu autorstwo 10 dzieł drukowanych, choć w rzeczywistości jest autorem czterech traktatów teologicznych: O wcieleniu, O zasłudze Chrystusa, O Woli Bożej i podstawie powściągliwości, O fundamencie wiecznej szczęśliwości i pierwszym środku zbawienia jakim jest wewnętrzny akt wiary.
Przez długi czas nie mógł się zdecydować czy chce zostać księdzem. Został nim dopiero w 1602 r. i posługę kapłańską wypełniał przez kolejne 30 lat. Mimo posiadania tytułu doktora teologii, uzyskanego na jezuickiej uczelni w Rzymie, Wadowita aktywnie występował po stronie uniwersytetu przeciw Jezuitom w sporze o szkolnictwo.
W 1598 r. wybawił z opresji ariańskiego teologa Fausta Socyna, który poniósłby śmierć z rąk rozwścieczonych żaków krakowskich. Wyrwał go z rąk niedoszłych oprawców i udzielił mu schronienia we własnym pokoju w Collegium Maius. Mimo, że spierał się z Socynem co do słuszności jego heretyckich poglądów to nie uważał, aby przemoc stanowiła rozwiązanie problemów na tle religijnym z jakimi zmagała się epoka. Wdzięczny Socyn później napisał list z podziękowaniem za uratowanie życia. Marcin Kępka wstawiał się również za innymi protestantami, np. kalwińskimi złotnikami.
Rodzinne miasto było dumne z jego sukcesów, bowiem w księdze miejskiej rajcy dokonali zapisu dotyczącego doktoratu otrzymanego przez Wadowitę. Poeta epoki, Wojciech Samborski w wierszu z 1640 r. przedstawił Wadowitę jako jednego z najwspanialszych uczonych krakowskiej uczelni. Utwór został publicznie wygłoszony przez autora podczas uroczystości w Auli Collegium Maius.
Marcin Kępka zwany Wadowitą zmarł 27 lub 28 stycznia 1641 r. W swoim testamencie oprócz datków na pobożne cele i koszty pogrzebu, część środków przeznaczył na fundusz stypendialny dla wadowickiej młodzieży. Dokonał również uposażenia wadowickiej szkoły i szpitala. Według tradycji powszechnie kochany profesor był tłumnie żegnany przez mieszkańców Krakowa. Pochowano go w kościele św. Floriana w Krakowie. Niestety epitafium znajdujące się w świątyni uległo całkowitemu zniszczeniu w czasie potopu szwedzkiego. Jego treść znana jest z dzieła Szymona Starowolskiego – Monumenta Sarmatorum.
Wprowadzono: 26 października 2017